piątek, 3 sierpnia 2012

Rozdział 4.




 Ashley Smithers (18 lat)


Jest typową dziewczyną z "nieco" zawyżoną samooceną. Uczęszcza do klasy razem z Kendrą i jest wniebowzięta, że do jej szkoły zapisuje się słynny zespół One Direction.  Interesuje się tańcem, modą oraz chłopakami. Ma trudny charakter i ze strachu przed zemstą wiele osób nie robi nic wbrew jej woli. Ashley ma młodszą siostę - Jackie (16 lat).




Jackie Smithers (16 lat)


Młodsza siostra Ashley, lecz razem z pewnością nie tworzą "siostrzanej miłości". Są zupełnie inne. Jackie uwielbia fotografię, lubi czasem zaszaleć, ale jest miła dla wszystkich.






* * *




Kendra

          Wakacje były w porządku, ale o dziwo tym razem śpieszyło mi się do szkoły. Byłam w szoku, kiedy pierwszego dnia przekroczyłam próg szkoły z uśmiechem. Nowa szkoła, nowa klasa, nowi znajomi, ogólnie nowe życie. Mam nadzieję, że o wiele ciekawsze niż to w Holmes Chapel, gdzie największą rozrywką był bar mleczny.
           Tuż po wejściu ujrzałam Nialla i jego przyjaciół, uśmiechnął się do mnie i pomachał a ja odwzajemniłam to, po czym skierowałam się do swojej szafki. Zaraz podeszła do mnie Floral i razem zaczęłyśmy iść na poranny apel.
- Wiesz już z kim będziesz w klasie? - spytała, a ja pokręciłam głową.
- Nie mam pojęcia!
- A to szkoda, bo będziesz w tej samej klasie z.. - za nic nie chciała mi powiedzieć, chociaż błagałam i prosiłam chyba z tysiąc razy.
Wszyscy usiedliśmy i przez dobre pół godziny słuchaliśmy niezmiernie ważnej mowy dyrektora, jednak nie nudziłam się, gdyż tuż obok mnie siedzieli wszyscy chłopcy z zespołu. Muszę przyznać, że ich naprawdę polubiłam.
- Niall , proszę nie ciągnij mnie za włosy - powiedziałam po raz kilkunasty w ciągu ostatnich pięciu minut.
- Haha będziesz to znosiła przez długi czas, bo jesteśmy z Tobą w klasie ! - roześmiał się Louis , a ja nagle wszystko zrozumiałam.
- Aaa to o to chodziło Floral.. - mruknęłam.
- Słucham ? - zapytał Liam, bo nikt nie wiedział o co chodzi. 
- A nic , nic. Fajnie, że będziemy razem w klasie. A co z Harrym? - zmieniłam temat.
- Będzie w klasie z twoją przyjaciółką - wyjaśnił Horan.
- Ona nazywa się Floral - uśmiechnęłam się.
- Ehh widzisz, chyba musimy się lepiej poznać - Louis zrobił smutną minę - Może wpadłybyście dzisiaj do nas?  
- Czemu nie - to jedyne, co zdołałam wymyślić, bo do głowy przychodziło mi jedynie, aby wrzasnąć " OOO TAAAK!!! "
Wymieniliśmy się numerami i ustaliliśmy , że przyjadą po mnie i Flo. Niestety zaraz potem apel się skończył i trzeba było iść do klas na pierwszą klas - na moje nieszczęście matematykę. Nauczyciel przedstawił mnie wszystkim i powiedział , abym coś o sobie opowiedziała. Po chwili uznałam, że dość już się o mnie wszyscy dowiedzieli i ruszyłam, aby zająć jakieś miejsce. Każde było zajęte. No, oprócz jednego. Usiadłam w pierwszej ławce od okna i przyjrzałam się dziewczynie siedzącej obok mnie.
- Cześć - rzuciłam, układając w międzyczasie książki.
Nie odpowiedziała , tylko patrzyła na mnie z pogardą. Miała bardzo długie, ładne aczkolwiek zniszczone blond farbą włosy. Miała na sobie fioletową, połyskliwą bluzkę, mocno dopasowane jeansy oraz również fioletowe lity. W ręku obracała różowy długopis z piórkiem. Pewnie jakaś "diwa", pomyślałam i wyjrzałam za okno. Krajobraz był niemal identyczny , co w moim rodzinnym Holmes Chapel. Dzieci biegające po boisku w bordowych lub butelkowozielonych mundurkach, dziewczynki grające w klasy..
- Panno McLean, miejsce przy oknie z pewnością nie jest dla Ciebie odpowiednie! - usłyszałam nieco surowy głos nauczyciela.
Wzdrygnęłam się i przeniosłam wzrok na niego. Stał opart rękoma o biurko , a cała klasa patrzyła na mnie.
- Co pan chciał przez to powiedzieć ? - zapytałam grzecznie.
- Od dzisiaj siedzisz tam - wskazał na miejsce obok Nialla , które zajmowała jakaś dziewczyna podobna do tej, z którą siedziałam przed chwilą.
- Dobrze - kiwnęłam głową i uśmiechnęłam się.

             Zadzwonił dzwonek i wszyscy wybiegli na przerwę. Wyszłam na boisko , aby pooddychać świeżym powietrzem. Za chwilę obok mnie pojawił się Niall, Harry i Zayn.
- Jak wam się podoba w tej szkole ? - zagadnęłam.
- Nawet spoko - rzucił Harry.
- Mam nadzieję , że tak szybko mnie stąd nie wyleją - rzekł Zayn, a ja wybuchnęłam śmiechem.
- No a tobie ? - spytał Niall.
- O wiele lepiej niż w tym nudnym Holmes Chapel - westchnęłam.
- Mieszkasz w Holmes Chapel?!  - zawołał od razu Harry, a ja kiwnęłam głową.
- Pochodzę stamtąd i mam tam rodzinę - wytłumaczył.
- Oo, tak właśnie słyszałam, że czasami bywa u nas jakaś gwiazda - uśmiechnęłam się i wróciłam do szkoły, bo za chwilę zaczynała się kolejna lekcja.

              Po szkole, korzystając z w miarę dobrej pogody, razem z Floral wybrałyśmy się do parku. Usiadłyśmy na pierwszej lepszej ławce i zaczęłyśmy rozmawiać.
- Lubisz Harrego? - spytałam , jakby nigdy nic.
- Noo , bardzo fajnie, że jestem z nim w klasie! Siedzimy razem w ostatniej ławce i można poodwalać haha - moja przyjaciółka od razu zaczęła opowiadać, a ja nabrałam kilku podejrzeń.
- Podoba Ci się on ? - w końcu walnęłam prosto z mostu.
- Nie no, coś Ty! - odparła ze śmiechem, a ja chyba nawet jej uwierzyłam - A jak z resztą chłopaków? 
- Pan Clark kazał mi siedzieć w ławce z Niallem - przekręciłam oczami i zaraz przypomniałam sobie o tym, co jeszcze miałam jej powiedzieć - Właśnie! Dzisiaj o 18 chłopaki mają po mnie i po Ciebie wpaść, żebyśmy pojechały do nich. Co ty na to ?
- Świetnie - ucieszyła się Flo.
- Dobra, chodźmy, już 16 a my siedzimy sobie w parku - ponagliłam przyjaciółkę i skierowałyśmy się w stronę jej domu.
             Stale pospieszana przeze mnie przyjaciółka, w niecałe pół godziny była już gotowa. Ubrała się w TO i jak zwykle chciała wyjść bez makijażu, ale ja zawróciłam ją.
- Flo, nie każę Ci się malować do szkoły i na co dzień, ale uwierz mi , że czasami można!
- No dobra, już dobra.
Następnie pojechałyśmy do mnie autobusem. Szykowanie zawsze zajmuje mi o wiele więcej czasu, ale tym razem miałyśmy niecałe 45 minut, a więc pośpiech był konieczny. Szybko założyłam jeden z moich ulubionych strojów, czyli w TO, po czym wykonałam lekki, aczkolwiek moim zdaniem niezbędny makijaż i byłyśmy gotowe. Usłyszałam dźwięk mojego telefonu i szybko odebrałam.
- Hej, już jesteśmy! - to był Niall.
- Ok , już idziemy - odparłam i rozłączyłam się.
- Floooral rusz tą dupę !! - zawołałam.


              Kiedy już znaleźliśmy się na miejscu, okazało się , że to niemała rezydencja. Całkiem przypominała mi dom moich dziadków z Holmes Chapel, ale nie powiedziałam tego głośno. Weszliśmy do środka, gdzie znajdowało się kilka innych osób. Czyli mała imprezka !
- To jest Eleanor, a to Danielle - oznajmił Louis, a my przywitałyśmy się z dziewczynami, które okazały się być bardzo miłe. 
- Ciekawe kto to! - zawołała Eleanor gdy usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. 
- Nie wiem, chłopaki mówili, że czekamy na Was - odparła Danielle.
- O właśnie ! Niall dużo nam o Tobie opowiadał - Eleanor uśmiechnęła się do mnie, a ja byłam bardzo zdziwiona, jednak nie zdołałam dowiedzieć się co takiego Niall o mnie opowiadał, bo do salonu weszło kilka osób.
- To jest Ashley.. - zaczął mówić Louis, ale ja już ją poznałam. Przecież to ta zapatrzona w siebie dziewczyna, do której dosiadłam się na matmie!
- A to jej siostra Jackie - dokończył za nią Harry
O nie, mini-kopia Ashley! Jeszcze tego brakowało - pomyślałam, jednak bardzo się pomyliłam. Jackie okazała się bardzo sympatyczna i rozmowna. Aż dziwne, że te dwie, całkowicie różniące się od siebie osoby są siostrami. Mimo obecności Ashley oraz kilku jej przyjaciółeczek, czas mijał nam bardzo miło. W pewnym momencie Harry zaproponował, aby zagrać w butelkę. Nie uważałam tego za zbyt dobry pomysł, tym bardziej , że wszyscy byliśmy nieźle wstawieni. Sytuację kontrolowali jedynie Liam i Jackie, ponieważ oni nie pili. Jednak każdy przystanął na propozycję lokowatego, więc ja też nie protestowałam.


- Prawda czy wyzwanie ? - zapytała Eleanor, która kręciła pierwsza.
- Prawda - odparł Harry.
- Czy jesteś obecnie zakochany ? 
- Nnoo... ee, tak ! - po chłopaku było widać, że obawiał się tego pytania.
Widziałam, jak Harry spogląda na Floral, która jakby nigdy nic śmiała się z żartów Louisa.
- Dobra , kręcimy dalej! - krzyknął Zayn, który nie był zbyt cierpliwy.
- Wybieram... hm wyzwanie ! - zdecydowałam się.
- Taak haha? No to pocałuj Zayna! - uśmiechnął się przebiegle.
Nie byłam do tego jakoś bardzo chętna, zawsze nie lubiłam w grze w butelkę takich oto zadań. Oczywiście, jak zwykle, wszyscy wołali, że to tylko zabawa i żebym go całowała.
- No nie wiem.. - mruknęłam.
- ŚMIAŁO! - wyszczerzył się Harry.
- Dobra, pod warunkiem, że Ty pocałujesz.. ee.. Floral ! - zawołałam, a on kiwnął głową.
- Jasne - rzekł.

Podeszłam do Zayna, który zajmował miejsce DJ-a (nasz słynny i niezastąpiony DJ Malik!), szepnęłam to tylko gra - teraz nie wiem czy sama do siebie czy też może do chłopaka siedzącego obok. Zayn od razu odwzajemnił pocałunek i już po chwili nie przypominało to gry. Ciemnooki położył jedną rękę na moim policzku, zaś drugą na talii. Gdy wreszcie się od siebie oderwaliśmy , zauważyłam, że wszyscy patrzą wprost na nas. Szczególnie moją uwagę przykuło spojrzenie Floral - zazdrość?! Postanowiłam zignorować to, wróciłam na miejsce i zakręciłam butelką. Wypadło na Lucy, jedną z przyjaciółek Ashley. Już miałam pytać Prawda czy wyzwanie?, ale przerwała mi Floral.
- Wiecie co , ja już chyba muszę wracać do domu - wyjąkała.
- Daj spokój , dopiero pierwsza w nocy! - odparł Louis, ale ona była nieugięta.
- Podwieźć Cię? - zapytał od razu Harry.
- Nie, dzięki, wezmę taksę - pokręciła głową i wyszła w szybkim tempie.
Nikt nie skomentował jej zachowania , ale ja wiedziałam, że coś jest nie tak. Zresztą sama nie zostałam dość długo - już o 3 wszyscy zaczęli się zbierać. Tej nocy darowałam sobie sen - cały czas myślałam o Floral oraz.. o moim pocałunku z Zaynem. Jakby nie było - podobało mi się!



____________________________

no to 4 rozdział za nami<3 
dziękuję za wszystkie komentarze oraz wyświetlenia, ale mogłoby być lepiej!:) 
kiedy następny? sama nie wiem, ostatnio ciągle piszę na spontanie haha;d 


pozdrawiam!  














 

         

środa, 25 lipca 2012

Rozdział 3.

Floral

        Od razu po obudzeniu się, spojrzałam w kalendarz. Czas leciał bardzo szybko, już niedługo miał się zacząć rok szkolny. Znowu zacznie się ta codzienna monotonia, brak czasu, tylko nauka i nauka.. Odpędziłam złe myśli i wstałam, wyglądając przy tym przez okno. Zobaczyłam, że właśnie idzie do mnie Kendra. Rzuciłam się w kierunku szafy i wyciągnęłam z niej jeansowe rurki oraz zwyczajny, biały top. Kiedy zbiegłam ze schodów, usłyszałam dzwonek do drzwi, więc postanowiłam otworzyć. 
- Dopiero wstałaś czy co? - przywitała się ze mną w ten miły sposób, a ja z uśmiechem na twarzy kiwnęłam głową.
- Idę się ogarnąć, a ty poczekaj - oznajmiłam, ale ona już siedziała na kanapie w salonie i przerzucała kanały w telewizji.
Po doprowadzeniu się do porządku, zrobiłam lekki makijaż, w którego skład wchodził tusz do rzęs, korektor oraz mój ulubiony, malinowy błyszczyk do ust. Kendra już na mnie czekała, więc szybko wyszłyśmy, kierując się do szkoły. Po drodze zaproponowałam, abyśmy wstąpiły do Starbucksa po coś do picia, a Kendra zgodziła się na to. Stojąc w kolejce, przeglądałam się w dużym lustrze, wiszącym na ścianie. Dopiero teraz zauważyłam, jak bardzo się od siebie różnimy. Ja lubiłam luz i wygodę, miałam na sobie zwyczajne ubrania oraz moje ukochane trampki. Natomiast Kendra jak zwykle założyła szpilki, tym razem w kolorze jaskrawego różu (czasem się zastanawiam, czy ona nosi kiedykolwiek jakieś inne buty?), do tego jasne rurki oraz miętową marynarkę. Mimo tego, bardzo ją polubiłam. Odebrałyśmy nasze kawy i poszłyśmy już prosto do szkoły. Najpierw weszłyśmy do gabinetu dyrektora, a jego sekretarka od razu zaczęła z nami rozmawiać:
- Dzień dobry, Floral. A ty zapewne jesteś Kendra McLean? 
- Dzień dobry. Tak, to ja - odparła moja przyjaciółka.
- Dobrze, że jesteście. Floral, pokażesz swojej koleżance szkołę? - spytała i nie czekając na odpowiedź, dodała: - Kendro, potem zgłoś się do mnie, ponieważ muszę Ci dać wszystkie potrzebne podręczniki.
           Pokiwałyśmy głowami i pospiesznie wyszłyśmy. "Zwiedziłyśmy" cały parter i skierowałyśmy się na pierwsze piętro. Wchodząc do pawilonu przedmiotów ścisłych, usłyszałyśmy czyjeś donośne głosy. Zdziwiłam się, bo zwykle szkoła w wakacje i na dodatek o tej porze, stoi pusta. Kendra oczywiście próbowała zaciągnąć mnie tam, skąd dochodzą głosy.
- No chooodź - prosiła - Chcę poznać nie tylko szkołę, ale też ludzi, którzy będą do niej chodzić!
Nie dałam się długo prosić i poszłyśmy do pracowni chemicznej. Piątka chłopaków siedziała na ławkach, zawzięcie o czymś dyskutując oraz śmiejąc się. Obok nich stał pan Clark, nauczyciel od matematyki. Muszę przyznać, że był to chyba mój ulubiony nauczyciel - czasem można było z nim pogadać jak z kolegą. Poza tym przyczyniało to się też do tego, że wręcz uwielbiałam matematykę oraz tego typu przedmioty. Kiedy weszłyśmy, wszystkie oczy zostały skierowane na nas. Poczułam się nieco dziwnie, oczywiście jak zwykle oblewając się rumieńcem.
- Dzień dobry, panie Clark - odezwałam się cichym głosem.
- Dzień dobry - dodała również Kendra.
- Witajcie, dziewczyny! Czy ty jesteś Kendra McLean? - ocenił ją wzrokiem, na co tylko kiwnęła głową.
- Mam nadzieję, że spodoba Ci się w naszej szkole - uśmiechnął się - A to są: Liam, Louis, Harry, Zayn i Niall, również są u nas nowi - dodał, a Kendra uśmiechnęła się szeroko, witając się z nimi.
               Zaraz potem wyszłyśmy, kierując się w inne części szkoły. Na szczęście Kendrze naprawdę się tu podobało. Szkoda jedynie, że nie możemy być razem w klasie, ale i tak mam nadzieję, że będziemy dość często się widywać. Następnie ponownie poszłyśmy do sekretariatu, żeby odebrać książki.
- O, znowu się spotykamy - powiedział chłopak z lokami, wyszczerzając się przy tym. 
Uśmiechnęłam się tylko, ale widziałam, że Kendra już rozmawia z blondynem o niebieskich oczach. Szczerze mówiąc, to nie udało mi się zapamiętać wszystkich imion. No, może jedynie ciemnowłosego chłopaka o ślicznych, czekoladowych oczach.. Nazywał się Zayn. Na niego pierwszego zwróciłam uwagę. Jednak już po chwili moja przyjaciółka odebrała podręczniki i wyszłyśmy ze szkoły. Wylądowałyśmy w jej mieszkaniu - zmieniło się od czasu, kiedy ostatni raz w nim byłam, chociaż było to jedynie tydzień temu.
- Ale tu ładnie - zachwyciłam się, siadając na śnieżnobiałej kanapie w salonie.
- Dzięki - odparła dziewczyna, która właśnie wróciła z kuchni, niosąc sok pomarańczowy oraz moje ulubione ciastka, markizy.
Rozmawiałyśmy bardzo długo i na szczęście udało mi się nawet nie zająknąć na temat Zayna. Natomiast Kendra bardzo się cieszyła, że będzie chodzić do tej samej szkoły co sławny zespół. Nawet nie spostrzegłyśmy się, że jest już 22. Postanowiłam wrócić do domu, jednak moja przyjaciółka nie pozwoliła mi iść samej i zamówiła mi taksówkę. Pożegnałam się i wyszłam.

- Dziwne, że wracasz o tej porze - przywitała mnie moja mama, kiedy byłam już w domu.
                W sumie, to się z nią zgodzę - może raz lub dwa razy wróciłam do domu wieczorem. Nigdy nie miałam prawdziwych przyjaciół, ani nawet koleżanek czy kolegów. Jednak odkąd mam Kendrę, czuję się naprawdę szczęśliwa.
- Byłam z Kendrą w szkole, a potem poszłyśmy do niej i się zagadałyśmy - wyjaśniłam i zaszyłam się w swoim pokoju.
Wyciągnęłam nowe opakowanie farb i zaczęłam robić to, co naprawdę kocham - malować.




Kendra

          Otworzyłam oczy i zaraz przypomniałam sobie wczorajszy dzień, przez co mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Usiadłam na łóżku i wzięłam do ręki telefon, na którym była nowa wiadomość od jakiegoś numeru, którego nie mogłam w ogóle skojarzyć. Kto to może być? - zastanawiałam się i zaczęłam czytać.

- cześć, co powiesz na spacer dzisiaj? - Niall.

No tak, przecież wczoraj podałam mu swój numer! Całkiem o tym zapomniałam. Odpisałam, że tak, oczywiście i poszłam się odświeżyć. Po wyjściu z łazienki przebrałam się w niebieskie szpilki, czarne rurki oraz również niebieską marynarkę. Wyprostowałam włosy i pomalowałam rzęsy tuszem. Postanowiłam sprawdzić, co odpisał Niall, a następnie zjeść śniadanie, bo byłam już naprawdę nieźle głodna.

- może pod London Eye o 16? 

 - okej : ) - odpisałam i skierowałam się do kuchni, skąd już po chwili zaczął się unosić cudowny zapach naleśników. Kiedy zjadłam i wstawiłam puste talerze do zmywarki, była już 13:30. Miałam jeszcze trochę czasu do spotkania z niebieskookim , więc postanowiłam wpaść do Floral i może gdzieś ją wyciągnąć. Chwyciłam niedużą, czarną torebkę i wyszłam dość szybkim krokiem (na ile pozwalały mi te wysokie, 15-centymetrowe szpilki). 

- Cześć, Flo! - zawołałam, kiedy przyjaciółka otworzyła przede mną drzwi.
- Hej, hej - uśmiechnęła się i chciała wpuścić mnie do środka, ale odmówiłam jej.
- Nie , nie. W sumie to przyszłam po to, żeby CIEBIE gdzieś wyciągnąć, ale widzę, że chyba jednak mi się to nie uda - mruknęłam, patrząc na jej piżamę oraz nieporządek na głowie - Więc mam tylko pytanie. Bo ten.. no.. Niall zaprosił mnie na spacer, a ja się zgodziłam. O czym ja mam z nim tak w ogóle rozmawiać? - zapytałam, przygryzając wargę.
- Hahaha, no nie wierzę! Kto jak kto, ale Ty nie powinnaś mieć takich problemów - uśmiechnęła się serdecznie, co nieco poprawiło mi humor.
- Myślisz, że dam sobie radę?
- Z pewnością! - uściskała mnie - A teraz wybacz, ale muszę wracać do malowania - dodała, więc pożegnałyśmy się i wróciłam do siebie.
            Czas do 16 niemiłosiernie mi się dłużył, lecz wreszcie wyszłam z domu. Przez to, że była 15.30 musiałam "trochę" sobie poczekać, ale potem zjawił się Niall i zapomniałam o wszystkich moich zmartwieniach.
- Cześć - powiedział i uśmiechnął się, ukazując przy tym aparat ortodontyczny.   

- Hej - odparłam, a on mnie objął. Zaczęliśmy iść przed siebie, nawet nie kontrolując, gdzie. Było całkiem inaczej, niż się spodziewałam - mogłam z nim porozmawiać na każdy temat, do tego był taki miły i wesoły.
- Myślałam, że okażesz inny - wyrwało mi się.
- Tak ? Jaki? - patrzył mi prosto w oczy.
- Zapatrzony w siebie, arogancki,... - zaczęłam wymieniać, ale przerwał mi.
- W sumie to ty też wydawałaś się inna - pokazał mi język.
- Interesujące - położyłam ręce na biodrach i skrzywiłam się.
- Żartowałem - uśmiechnął się, a ja w głębi duszy odetchnęłam z ulgą.
- Chyba muszę już iść - oznajmiłam, ponieważ ściemniało się, a nie chciałam iść sama po Londynie w ciemności.
- Odprowadzić Cię? - zaproponował, a ja się zgodziłam.
                 Z Niallem świetnie mi się rozmawiało, można było pożartować i pośmiać się, mimo to cały czas widziałam w nim.. jakby tylko przyjaciela. Wydawało mi się, że on we mnie też.
- Kto jest Twoim najlepszym przyjacielem w zespole? - spytałam ni stąd, ni zowąd, kiedy byliśmy już prawie pod moimi drzwiami.
- Lubię ich wszystkich tak samo - odparł, po czym pożegnaliśmy się. 


                W końcu byłam u siebie , opadłam na łóżko i niemal natychmiast zasnęłam. Jednak przed snem, doszło coś do mnie.. Chyba nie jest tak, jak mi się wydaje. Co do pewnej sprawy , zmieniłam zdanie..












____________________________________


   no to jest rozdział 3, wiem wiem dopiero :"D
ostatnio jakoś lepiej mi idzie pisanie, mam wenę, ale sami oceńcie :3
liczę na komentarze!


+ zapraszam na mojego pierwszego bloga: one-direction-lifee.blogspot.com 





























poniedziałek, 25 czerwca 2012

Rozdział 2.

Floral

          Od razu po kolacji pobiegłam po niedużych, wąskich schodkach do mojego pokoju. On również nie był wielkich rozmiarów, ale dla mnie najbardziej liczyła się jego przytulność. Ściany miały kolor ciemnego beżu. Nad łóżkiem wisiało kilka obrazów, które namalowałam własnoręcznie. Obok łóżka znajdowało się biurko i fotel, a tuż obok komoda, nad którą wisiało lustro. Blisko okna stała sztaluga, a na niej płótno. Były to moje ulubione rzeczy w pokoju, ponieważ kocham malarstwo. Nie uważam siebie za Picasso, ale zdaniem nauczyciela od plastyki oraz rodziny - mam talent.
                Otworzyłam kolejnego truskawkowego cukierka, które powoli zaczynały stawać się moim małym uzależnieniem, i rzuciłam się na łóżko. Bez namysłu wyciągnęłam telefon z moich ukochanych jeansów i włączyłam twittera. Napisałam do Kendry - mojej przyjaciółki (póki co jedynie z internetu) oraz do Ady - mojej siostry ciotecznej z Polski. Są to dwie najbliższe mi osoby. Rodzice, jak rodzice, kocham ich, ale nie mogę się zaprzyjaźnić z własnymi rodzicami, a jeżeli nawet to i tak ta przyjaźń miałaby całkiem inną formę. W szkole nie byłam zbytnio lubiana - głównie przez moją nieśmiałość. Nie potrafię podejść i zagadać do kogoś. Z Kendrą było inaczej - odważyłam się (za namową Ady, ale to szczegół) i napisałam. Sądziłam wtedy, że i tak nigdy nie spotkam Kendry, więc może o mnie myśleć i mówić co chce. O dziwo, polubiłyśmy się, zaczęłyśmy rozmawiać przez skype oraz dzwonić do siebie. Kendra stała się dla mnie najlepszą przyjaciółką, więc możecie sobie wyobrazić, jaka byłam szczęśliwa, gdy dowiedziałam się, że ona od przyszłego roku szkolnego, który zaczyna się już za trzy tygodnie, będzie chodzić do szkoły w Londynie, co oczywiście oznacza, że przeprowadzi się tutaj! Chciałabym, żebyśmy się jutro spotkały, bo, wiadomo, rozmowa na żywo, w cztery oczy jest całkiem inna. Mam nadzieję, że Kendra zgodzi się, abyśmy poszła do Starbucksa, ponieważ jest to moja ulubiona kawiarnia. Mój spokój zakłócił biało-czarny kot, wdrapujący się na moje kolana. Nie wzięłam dzisiaj leków, co oznaczało, że za chwilę alergia da się we znaki. Szybko wyrzuciłam z pokoju Daisy, bo tak się nazywa ten futrzak, i przetarłam piekące oczy. Chciałam jeszcze poczytać, ale nawet nie spostrzegłam, kiedy zasnęłam z książką w ręku. 


Kendra

                  Otworzyłam drzwi i rozejrzałam się po nowym mieszkaniu. Miałam tu spędzić kilka najbliższych lat, więc chciałam aby wszystko wyglądało tak jak mi się najbardziej podoba. Postanowiłam jedynie zmienić kolor ścian i może jeszcze kilka dodatków, ale to już wtedy, gdy będę miała czas. Rozpakowałam część rzeczy, po czym udałam się do łazienki, by doprowadzić się do porządku po podróży. Wchodząc do mojego pokoju usłyszałam dźwięk telefonu.
- Halo? - odebrałam.
- Cześć , tu Floral. Jesteś już w Londynie? - usłyszałam głos mojej przyjaciółki.
- Tak, niedawno przyjechałam. Może się spotkamy? - zaproponowałam.
- Jasne! Co powiesz na Starbuks o 17 ? - spytała.
- Pasuje. Do zobaczenia! - rozłączyłam się i otworzyłam szafę. Po dłuższym zastanowieniu wybrałam jeansy, biały top oraz różową marynarkę. Wyprostowałam włosy, po czym zrobiłam lekki makijaż i byłam prawie gotowe. Brakowało tylko moich ukochanych szpilek, które nosiłam zawsze i wszędzie. Wybrałam te w kolorze marynarki i wyszłam z mojego nowego mieszkania. Na dworze nie było ciepło, ale pomiędzy ciemnymi chmurami przeciskały się promienie słońca. Po kilkunastu minutach byłam na miejscu, a przed wejściem ujrzałam niewysoką blondynkę o dużych, zielonych oczach i szerokim uśmiechu. 
- Floral?! - zawołałam.
- Kendra?! - podeszła do mnie, a ja rzuciłam się jej na szyję.
Weszłyśmy do środka i zajęłyśmy stolik przy oknie. Z początku rozmowa się nie kleiła, ale już po chwili podjęłyśmy temat.
- Opowiedz mi o szkole - poprosiłam.
- Trzeba mieć mocne nerwy, żeby tam wytrzymać - wzniosła oczy do góry.
- Nauczyciele czy uczniowie tak działają? - dopytywałam się. 
- Raczej uczniowie. Radzę Ci uważać na Donnę i Holly, z tymi lalami lepiej nie zadzierać - skrzywiła się.
- Będzie aż tak okropnie?
- Nie do końca - uśmiechnęła się - ponoć do naszej szkoły ma dojść jakiś zespół.. ale nie pamiętam nazwy.
- Fajnie! 
Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę, ale niestety musiałam już wracać do mojego mieszkania, bo o 19 byłam umówiona z moim bratem na skype. Pożegnałam się z Floral i wybiegłam z kawiarni, wpadając na jakiegoś chłopaka. Nie zdążyłam mu się dokładnie przyjrzeć, ale muszę przyznać, że uśmiech to on miał cudowny.


__________________________________________________ 



BRAK INTERNETU PRZEZ TYDZIEŃ, WIĘC DOPIERO TERAZ JEST ROZDZIAŁ:((
przepraszam, że taki krótki i beznadziejny, następnym razem bardziej się postaram!
zapraszam też na mojego drugiego bloga: http://one-direction-lifee.blogspot.com/
tam też niedługo będzie nowy rozdział!:D 
pozdrawiam, Ola<3  


   

 

niedziela, 10 czerwca 2012

Rozdział 1.

Kendra

           Mieszkanie w Holmes Chapel ma jeden wielki plus - mam dziadków na miejscu. Babcia wspaniale gotuje, a dziadek pomaga mi się uczyć z przedmiotów ścisłych, bo - niestety - są one dla mnie jak czarna magia i stanowią wielką pustkę w mojej głowie. Jednak dla mnie nie stanowi to problemu - wiem, że nigdy nie będę naukowcem. Kiedy miałam dziesięć lat, moja mama codziennie powtarzała:
- Co z Ciebie wyrośnie?!
Ale ja wiedziałam, ki zostanę w życiu. Moim pragnieniem, chyba od zawsze, jest bycie modelką. Przechadzanie się po wybiegu, pozowanie przed obiektywem.. Gdy opowiedziałam rodzicom o moich planach na przyszłość, mama oznajmiła, że mam rację, bo tylko do tego się nadaję. No cóż, z tym akurat muszę się zgodzić. Nieskromnie mówiąc, figurę mam idealną.
                 Moi rodzice, którzy prowadzą małą, miejscową firmę budowlaną, są ciągle bardzo zajęci i jak widać w planowaniu swojego życia zapomnieli umieścić mnie oraz mojego brata. Szczerze mówiąc, mi to już przestało przeszkadzać - przyzwyczaiłam się, ale szkoda mi Aleksa, bo nie wiem dlaczego, lecz jego boli to bardziej niż mnie, kiedy miałam dwanaście lat. Moja mama bywa w domu najczęściej rano lub późnym wieczorem, a co do taty to zdarza się, że nie widuję do nawet przez kilka dni z rzędu. Ale rozumiem, praca jest najważniejsza.
                  
                    Wrzuciłam do walizki jeszcze kilka ubrań i usiadłam na niej, ponieważ inaczej nie udałoby mi się jej zamknąć. Dopiero po kilkunastu minutach, podczas których trwała moja zacięta walka z suwakiem, zdołałam całkowicie zasunąć walizkę i odetchnąć z ulgą. Rozejrzałam się dookoła i zauważyłam, że nigdzie nie ma mojego laptopa, co oznacza, że już go spakowałam. Westchnęłam ze złością, bo chciałam jeszcze przed wyjazdem sprawdzić, co ciekawego w internecie. Skierowałam się do pokoju mojego brata, który znajdował się na przeciwko. Jak wykle bez pukania wdarłam się do środka i rzuciłam na oparcie fotela, na którym siedział chłopiec.
- Cześć Aleks! Mogę na chwilę do komputera? - zawołałam, chociaż brzmiało to raczej jak stwierdzenie niż pytanie.
- Cześć, tak, pewnie - ledwo uniósł głowę znad komiksu, ale i tak zobaczyłam, że jest smutny.
- Co się stało? - spytałam.
- Ehh.. no nic - odparł, uśmiechając się do mnie w najbardziej wymuszony sposób.
- Dobra, właśnie widzę! - walnęłam go w ramię.
- No... Ty wyjeżdżasz, więc już nie będę miał nikogo. Rodzice są wiecznie czymś zajęci, w ogóle się mną nie interesują. Tylko z Tobą mogłem normalnie pogadać i pośmiać się.. Ale teraz już tak nie będzie. A.. a co jeżeli o mnie zapomnisz i nigdy nie wrócisz? - zmarkotniał jeszcze bardziej.
- Nie mów tak, rodzice po prostu mają dużo pracy - odezwałam się po chwili ciszy i dodałam: - Zapewne nie dasz mi o sobie zapomnieć!
- Żebyś wiedziała! - zmarszczył brwi - A będziesz do mnie czasem przyjeżdżać?
- Będę, nawet częściej niż myślisz! - uśmiechnęłam się, ale tak naprawdę nie byłam pewna, czy to co powiedziałam jest prawdą.
Wstałam z oparcia i włączyłam komputer, wystukując przy tym jakiś rytm na biórku. Wreszcie zalogowałam się na twittera. Moim celem było sprawdzenie, czy dostałam jakąś wiadomość od Floral, czyli mojej przyjaciółki. Niestety, znamy się tylko z internetu, ale tyle pisałyśmy oraz rozmawiałyśmy przez skype, że mogę z czystym sumieniem powiedzieć, iż zna mnie lepiej niż moi własni rodzice. Na szczęście już jutro będę mogła zobaczyć się z Floral, bo ona mieszka w Londynie, czyli tam gdzie od jutra ja również zamieszkam. Tak jak sądziłam,  na twitterze znajdowała się wiadomość od Floral.

Co tam u Ciebie? Zadzwoń, gdy przyjedziesz do Londynu!

Odpisałam, że u mnie wszystko w porządku i że oczywiście zadzwonię. Wylogowałam się, a następnie wyłączyłam komputer. Postanowiłam pójść do kuchni, aby coś zjeść, ponieważ mój nieznośny brzuch ciągle burczał, domagając się pożywienia. Przekraczając próg kuchni od razu spostrzagłam żółtą karteczkę przyczepioną do lodówki. Przeczytałam jej treść na głoś i wyrzuciłam do kosza na śmieci.

Kendro, w lodówce są naleśniki, a w szafce nutella. Nie czekaj na nas, bo wrócimy w nocy.

- Jakbym kiedykolwiek na was czekała - mruknęłam, odgrzewając naleśniki.
Moja mama jest nawet dobrą kucharką, ale co jak co - naleśniki wychodziły jej tragicznie. Wstawiłam pusty talerz do zmywarki i wyszłam z domu, kierując się do dziadków. Mieszkali kilka ulic dalej, ale że mi nie chciało się iść, wzięłam rower. Już po chwili byłam na miejscu i postawiłam swój środek transportu przy furtce. Uśmiechnięta wbiegłam do środka, gdzie zastałam dziadków jedzących kolację.
- Cześć babciu, cześć dziadku - przywitałam się, przytulając do siebie ich obojga.
- Oo, nasza mała Kendi - uśmiechnął się dziadek, a babcia od razu spytała:
- Może zjesz z nami kolację?
- Nie, dziękuję - odmówiłam - ale jechałam rowerem i strasznie się zmachałam, więc napiłabym się czegoś  - wydusiłam z siebie i otworzywszy lodówkę, wyjęłam z niej sok pomarańczowy.
- Sport to zdrowie! - oznajmił dziadek, zresztą jak zawsze, kiedy przyjeżdżałam do nich na rowerze.
- Och, wnusiu, jak Ty sobie poradzisz sama w Londynie? - babcia spojrzała na mnie z politowaniem.
- Przecież to nie tak daleko, a poza tym wcale nie sama, mam tam przyjaciółkę - odpowiedziałam, wznosząc oczy do góry.
Niestety nie porozmawialiśmy dłużej, ponieważ była już 21, a musiałam wrócić do domu, bo chciałam się ogarnąć i porządnie wyspać przed następnym dniem. Pożegnałam się z dziadkami i zaopatrzona przez babcię w kilka słoików dżemu oraz kompotu domowej roboty ruszyłam do domu. Właśnie wjeżdżałam w moją ulicę, kiedy ujrzałam Isabel, która jest moją najlepszą przyjaciółką ze szkoły.
- Isabel! Zaczekaj! - pognałam w jej kierunku.
- Oo, Kendra! Hej! - zawołała, szeroko uśmiechając.
- Miałam się pożegnać jutro rano, ale widzę, że nastąpi to dzisiaj - mruknęłam.
- Będę za Tobą tęsknić! - rzuciła mi się na szyję, o mało mnie nie przewracając.
- Ja też, ale nie jadę na koniec świata, przecież będziemy pisać i się odwiedzać - uśmiechnęłam się, uwolniając się z objęć przyjaciółki.
- No ja myślę, że mnie zaprosisz haha - spojrzała na mnie.
- Pewnie! Dobra, ale ja muszę już lecieć - skrzywiłam się.
- Daj się jeszcze wyściskać i Cię puszczam - powiedziała Isabel i ponownie mnie przytuliła.
                
                 Wtedy, gdy żegnałam się z nimi wszystkimi wydawało mi się to śmieszne, ale teraz już tak nie jest. Zaczynam całkiem inny rozdział w moim życiu - nowa szkoła, nowi znajomi, nowe miast0. Gdyby nie to, że będzie mi brakować niektórych osób z mojego teraźniejszego życia to byłoby wprost idealnie. Zamknęłam oczy i mocniej przycisnęłam do siebie poduszkę, aż wreszcie zasnęłam.






______________________


co sądzicie? mam nadzieję, że będzie sporo komentarzy! :D
w kolejnym rozdziale będzie również perspektywa Floral. ;)
pozdrawiam, Ola <3




















piątek, 8 czerwca 2012

Bohaterowie


Kendra McLean (18 lat)

Aspirująca na modelkę dziewczyna, mieszkająca w niedużym miasteczku - Holmes Chapel. Wierzy, że spełni swoje ambicje, gdy przeprowadzi się do Londynu. Kendra jest pomysłowa i żywiołowa, nie lubi się uczyć. Ma młodszego brata Aleksa (12 lat).




Floral Cold (17 lat)

Mieszkająca w Londynie jedynaczka, której pasją jest malowanie. Jest trochę nieśmiała, ale to dlatego, że nigdy nie miała prawdziwych przyjaciół.





One Direction

Harry Styles (18 lat), Liam Payne (19 lat), Niall Horan (19 lat), Zayn Malik (19 lat), Louis Tomlinson (21 lat).


Pierwszy rozdział wieczorem, ewentualnie jutro!

Zapraszam też na mojego drugiego bloga: TUTAJ